Na portalach społecznościowych, ale także w poważnych czasopismach, coraz częściej pojawia się określenie Zoom fatique, co można przetłumaczyć jako zmęczenie Zoom’em. Nazwa pochodzi od znanego oprogramowania do wideokonferencji Zoom, a samo określenie Zoom faique oznacza zjawisko, w którym ludzie - nie spotykając się z innymi - nagle stają się bardziej przytłoczeni społecznie niż przed pandemią. Dwa przykłady - w The Wall Street Journal opublikowano artykuł pod znamiennym tytułem „Zoom Fatigue Is Real” (Zoom fatique jest rzeczywisty), natomiast tytuł artykułu w Harvard Buissnes Review brzmi “How to Combat Zoom Fatigue” (Jak zwalczyć Zoom fatique).
Walka z pandemią koronawirusa przeniosła dużą część naszego życia w świat wirtualny - próbujemy wirtualnie odtworzyć to, co straciliśmy, zarówno w pracy, na uczelni lub w szkole jak i w życiu prywatnym. Jednak ta nowa „wirtualna wersja” naszego życia w niewielkim stopniu przypomina to, z czego musieliśmy zrezygnować. Wszystko zostało „spłaszczone i dociśnięte” tak, aby zmieścić się w ramach czatów i aplikacji do wideokonferencji, takich jak Zoom, Google Meet czy MS Teams. A te przecież nie zostały zaprojektowane do obsługi naszej pracy, szkoły i życia towarzyskiego jednocześnie. W rezultacie zarówno introwertycy, ekstrawertycy jak i wszyscy inni mają dziwne uczucie „bycia społecznie przytłoczonym”, pomimo tego, że jesteśmy przecież oddaleni od siebie.
Dlaczego tak jest? Psychologowie twierdzą, że interakcje poprzez wideo w trybie online różnią się zasadniczo od interakcji twarzą w twarz. „Na czacie wideo musimy bardziej pilnować słów, które wybieramy i tego, kiedy wkraczamy do rozmowy”. To wymaga zwiększonej samokontroli. Również brak mowy ciała zmienia naszą komunikację. Dlatego też czaty wideo mogą wymagać o wiele więcej energii i skupienia, podczas gdy interakcje bezpośrednie są mniej wymagające.
Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda badali konsekwencje „stałego wgapiania się w ekran” w wirtualnych salach lekcyjnych. Odkryli, że w wirtualnych klasach wzrasta nie tylko „produktywność" (czyli efektywność nauczania), ale wzrasta także dyskomfort uczniów. Dr. Jeremy Bailenson, dyrektor Virtual Human Interaction Lab Uniwersytetu Stanforda twierdzi, że „Uczniowie skarżą się, że odczuwają duży dyskomfort przy ogarnianiu wzrokiem całego spotkania”. Badacze twierdzą, że interakcje wirtualne mogą być bardzo trudne dla mózgu - „Mózg jest szczególnie wyczulony na twarze, a kiedy widzimy je duże, z bliskiej odległości, to otrzymujemy sygnał, że znajdują się one „niebezpiecznie blisko”. Naszym naturalnym odruchem w takiej sytuacji jest „walka lub ucieczka”. Podczas bezpośredniej rozmowy mózg tylko częściowo koncentruje się na wypowiadanych słowach, bo czerpie dodatkowe znaczenie dzięki licznym wskazówkom niewerbalnym, takim jak to, czy ktoś jest zwrócony twarzą do rozmówcy, czy odwraca się podczas mówienia. Ważne są również takie zachowania jak choćby „wiercenie się” rozmówcy czy pauzowanie za pomocą przyspieszonego oddechu.
Autorzy artykułu w Harvard Business Review podają pięć, opartych na badaniach porad, które mogą sprawić, że rozmowy wideo mogą być mniej wyczerpujące:
Może tych pięć prostych rad spowoduje, że unikniemy poczucia wyczerpania na myśl o kolejnym czacie wideo. Tego Państwu i sobie życzę…. No i szybkiego powrotu do realu!